Kilka lat temu z dziką ekscytacją podglądałam na amerykańskim instagramie, jak całe rodziny wkręcają się w zabawę pod nazwą „elf on the shelf”. Mamuśki prześcigały się w wymyślaniu kolejnych elfich psot, a ja tylko czekałam, żeby moje dzieci trochę podrosły, i żebyśmy mogli zacząć realizować tą szaloną, grudniową przygodę.
Czym jest właściwie elf na półce?
Niczym innym jak zabawą, która wciąga całą rodzinę w świąteczny klimat.
Wyobraź sobie małego elfa, który pojawia się w domu na początku grudnia i udaje, że jest wysłannikiem Świętego Mikołaja.
Jego zadanie? Obserwować, czy dzieci są grzeczne, i raportować wszystko Mikołajowi. W naszym wydaniu nie sprawdza on co prawda poziomu grzeczności dzieci, ale umila im po prostu przygotowania do gwiazdki.
I tu zaczyna się cała zabawa!
Każdej nocy, kiedy wszyscy śpią, elf „leci” do Laponii, a rano wraca… i zawsze siada w innym miejscu.
Rodzice mają za zadanie ustawiać elfa w najróżniejszych, często zabawnych lub psotnych scenkach: raz siedzi w lodówce, raz „rozsypuje” mąkę na blacie, a innym razem robi sobie nocą szalone selfie z członkami rodziny.
Dzieciaki natomiast co rano biegają po domu, szukając, gdzie się schował tym razem.
Jedna zasada: domownicy nie mogą dotykać elfa, bo straci swoje magiczne moce!
To świetny sposób na wprowadzenie odrobiny magii i całkiem dużej dawki śmiechu w te przedświąteczne dni.
Mamy połowę listopada, a nasi chłopcy już ze zniecierpliwieniem tuptają nóżkami i nie mogą doczekać się grudnia – działa ze 100% skutecznością.
Co najbardziej zapadło im w pamięć z ubiegłorocznej wizyty naszego małego przyjaciela?
Pewnego ranka, gdy przydreptali w piżamach do salonu, na środku stołu czekały na nich ciasteczka Oreo, no a wiadomo jak ciężko powstrzymać się przed zjedzeniem całego talerza ciastek na raz!
Sprawy skomplikowały się, gdy pierwsze ciastko trafiło do buzi… zamiast pysznego kremu, wypełnione było miętową pastą do zębów. Przysięgam, że ich miny zapamiętam do końca życia…
Innym razem wszyscy obudziliśmy się z dziwnymi rysunkami na buziach. Taki właśnie jest grudzień – budzimy w sobie wewnętrzne dziecko, a na dodatek nasze zdolności teatralne wchodzą na wyższy poziom.
Jak przebiega wizyta elfa w naszym domu?
Na początek przyznam Wam, że nie zaczynamy tej zabawy 1 grudnia, bo idę o zakład, że do wigilii miałabym jej już po dziurki w nosie, i przynosiłaby nam więcej nerwów niż radości (witam w moim ADHDowym świecie).
Dlatego do naszego domu elf przybywa 10go grudnia. Wówczas na ścianie pojawiają się maleńkie, drewniane drzwiczki, a na podłodze dzieci znajdują powitalny list, w którym Elf wita chłopców i opowiada o swojej magicznej misji.
Tutaj możecie zobaczyć, jak taki list wyglądał za pierwszym razem.
W kolejnych sezonach listy od elfa wyglądały bardzo podobnie.
Jeśli kusi Was przygotowanie takiego samego, lub podobnego listu dla Waszych dzieciaków, w Canvie znajdziecie mnóstwo bezpłatnych szablonów, dzięki którym przygotujcie Wasz list.
Aplikacja jest zupełnie darmowa i bardzo intuicyjna w obsłudze – dacie radę z palcem w nosie.
(A jeśli potrzebujecie gotowca, na dole posta wklejam tekst, który możecie sobie skopiować ;))
Później pozostaje Wam wymyślać psikusy i organizować je nocą tak, by dzieci nawet jeśli wstaną rano przed Wami – a uwierzcie mi na słowo, będą budzić się w ogromnej ekscytacji – miały już gotową niespodziankę.
Jeśli niepokoicie się o swoją kreatywność, koniecznie zajrzyjcie na Pinterest w poszukiwaniu inspiracji – są ich tam miliony. Wystarczy wpisać hasło „elf on the shelf” i voila!
I tyle!
Poza przygotowywaniem elfich psot, co kilka dni wplataliśmy do zabawy dodatkowy element – coś na kształt kalendarza adwentowego. Elf zostawiał dla chłopców liścik, w którym na dany dzień mieli do wykonania rozmaite zadania:
– upiecz pierniczki
– ubierz choinkę
– obejrzyj świąteczną bajkę
– wypij gorącą czekoladę
Na początku grudnia zrobiłam sobie taką listę pomysłów, i w zależności od moich zasobów danego dnia, decydowałam rano, że okej, dziś popołudniu będziemy padnięci, zatem trzeba coś mało wymagającego zrobić – i bach, w liściku od elfa pojawiało się zadanie, by obejrzeć wspólnie bajkę.
Jeśli miałam więcej czasu i przestrzeni, szliśmy np. w pieczenie pierniczków czy inne manualne zabawy.
Ale pamiętajcie – nie stawiajcie sobie poprzeczki zbyt wysoko, bo w całej zabawie chodzi o dobrą atmosferę, a nie o zostanie najbardziej zmęczonym rodzicem.
Naszą tegoroczną zabawę z pewnością będziemy relacjonować na naszym instagramie, więc jeśli chcecie się pośmiać, czy zainspirować, zapraszam serdecznie!
A na koniec obiecany tekst listu, który możecie po prostu skopiować
Droga Rodzino ….,
Ho, ho, ho!
Zbliża się magiczny czas świąt, a ja, Święty Mikołaj, mam dla Was wyjątkową wiadomość. W tym roku postanowiłem wysłać do Was pewnego wyjątkowego pomocnika – Elfa! Ten mały psotnik przybędzie do Waszego domu już wkrótce, by pomóc przygotować Was do świąt.
Elf ma bardzo ważne zadanie: będzie obserwował, jak spędzacie grudniowe dni, i co wieczór zdawał mi relację. Ale spokojnie – nie musicie być idealni! Chodzi o to, żebyśmy wszyscy dobrze się bawili, a święta były pełne uśmiechu i radości.
Pamiętajcie jednak – Elf ma w sobie odrobinę magii i uwielbia zabawę. Każdego ranka możecie go szukać w nowym miejscu, bo kto wie, co mu przyjdzie do głowy, gdy śpicie… Może zrobić bałagan w kuchni, może zbudować fort z Waszych książek, a może po prostu będzie się lenił na półce z Waszymi ulubionymi książkami.
Jedna prośba: nie dotykajcie Elfa, bo straci swoje magiczne moce! A przecież chcemy, żeby magia trwała aż do Wigilii, prawda?
Bądźcie gotowi, bo Elf już szykuje się do drogi. Kto wie, może już teraz przemyka po śnieżnych ścieżkach, by dotrzeć prosto do Waszego domu…
Z ciepłymi pozdrowieniami i wielkim workiem świątecznej magii,
Święty Mikołaj 🎅